poniedziałek, 11 marca 2013

Odkrycie

Cześć. Wrzucam stareńkiego, króciuteńkiego ficzka do Harry'ego Pottera. Jeśli mam być szczera, nie przepadam za slashami do HP, ale ten pairing tak mnie urzekł, że musiałam coś o nim napisać.
 Miłego czytania!

***
Było już grubo po północy, kiedy drzwi dormitorium otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Harry naprawdę próbował usnąć, ale nie mógł – za bardzo obawiał się, że „poważna rozmowa” jego najbliższych przyjaciół skończy się gargantuicznego wymiaru kłótnią, być może nawet dorównującą ich ubiegłorocznej batalii po rzekomej śmierci Parszywka.
- I jak? – spytał, wpatrując się w niewyraźny zarys Rona widniejący za baldachimem.
Ron westchnął ciężko, udręczenie.
- Pogodziliśmy się – odparł.
Nie brzmiał wcale, jakby go to cieszyło. Nie wlazł na łóżko, nie zaczął się przebierać – po prostu stał w miejscu.
- Zdążyliście się pokłócić? – spytał Harry, trochę zdezorientowany.
Ron wprawdzie dogryzał Hermionie po tym, jak nieszczęsna dziewczyna odważyła się przyjść na bal jako partnerka Wiktora Kruma, ale w porównaniu z ich zeszłorocznymi wojnami były to ledwie przyjacielskie przepychanki.
- Nie – mruknął Ron. – Nieważne. Stwierdziłem po prostu, że to wszystko i tak nie miałoby sensu. Fred i George nie daliby mi żyć, a mama chybaby mnie zabiła…
Harry zmarszczył brwi. Fred i George uwielbiali pokpiwanie z młodszego brata, więc chociaż związek z Hermioną byłby bardzo osobliwym powodem do drwin, to stwierdzenie mieściło się w pojmowaniu Harry’ego. Na jego obrzeżach, ale się mieściło. Nie miał natomiast pojęcia, dlaczego pani Weasley…
I nagle go olśniło. Przez moment nie mógł w to uwierzyć, ale potem wszystko stało się takie jasne, takie klarowne…
To nie o Hermionę Ron był zazdrosny przez cały ten czas.